Nienawidzę portali... czyli teleportacja w fantastycę i w rzeczywistości!
J ak powszechnie wiadomo – orły to bardzo kapryśny środek transportu, miotły przyciągają armie szemranych typów w łachmanach a hipernapęd potrafi się najzwyczajniej w świecie zepsuć zostawiając kolejny biedny statek na pastwę Imperium. Ale, ale! Fantastyka specjalnie na takie okazje wymyśliła coś niezawodnego i niezwykle komfortowego – teleportację . No dobrze, ale jak zdefiniowalibyśmy teleportację? Zaprzągając nasze najprzedniejsze ścisłe umysły to tego zadania otrzymalibyśmy zapewne odpowiedź w stylu: przemieszczanie obiektu z punktu A do punktu B olewając wszystkie punkty przestrzeni między tymi punktami Poza tym, do skutecznej teleportacji wymagany jest najczęściej specjalny zwój, kamień, stary zniszczony but lub jeden z przemiłych przedstawicieli klas magicznych, zawsze skorych wysłać swoich kompanów gdzieś w cholerę żeby móc dalej w spokoju kontemplować kolejne butel… ekhem, księgi. Skoro już wiemy czym jest teleportacja i jak działa ...